12 grudnia 2024
W warszawskiej , bibliotece na Ochocie odbył się mój wieczór autorski. Nie zapomnę serdecznego zaopiekowania się, wsparcia i dobrego słowa, jakich zaznałam od organizatorów.
Przenieś blok Obrazek z pozycji 7 na prawo
Jako autorka „Marcowego strychu” zostałam laureatką XV Konkursu ZLP im. A.K. Waśkiewicza. To był piękny wieczór.
11 października spotkanie z czytelnikami filii nr 60 Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Targówek miasta Warszawy
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
23 września otrzymałam egzemplarze autorskie „mojego piątego dziecka” – mojej następnej powieści „Marcowy strych”. Jego treścią są dalsze losy bohaterów „Październikowej pralni”. Zapraszam do lektury.
września w pięknej scenerii Rynku w Mordach odbyło się Publiczne Czytanie „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Miło było mi tradycyjnie znów brać w nim udział .
3 lutego, na spotkaniu autorskim z udziałem się z laureatów „Konkursu na najlepszego czytelnika 2023 roku” w Krześlinku, było swojsko i przyjaźnie. Dziękuję Pani Dyrektor GOK – u Suchożebry Anecie Wyżywniak za zorganizowanie bardzo udanej imprezy.
19 listopada 2023
Otrzymałam egzemplarze autorskie mojej wznowionej przez Warszawską Firmę wydawniczą „Październikowej pralni”
Tekst z „Październikowej pralni” w Almanachu literacko – fotograficznym wydanym z okazji 800 lecia powstania Zielonej Góry
Rozpakowałam paczkę przysłaną mi przez Związek Literatów Polskich z Zielonej Góry. Wyjęłam przepięknie opracowany almanach literacko- fotograficzny – Zielona Góra w poezji i prozie, wydany z okazji 800- lecia powstania Zielonej Góry i 700- lecia nadania praw miejskich. Przekartkowałam go i znalazłam w nim również i swój tekst – fragmenty „Październikowej pralni”, zatytułowane „Za przygodą”. Z paczki wyjęłam jeszcze zaproszenie na 25 listopada do Muzeum Ziemi Lubuskiej na Galę Literacką 2022.
3 września 2022
Jak co roku z radością i satysfakcją uczestniczyłam w Narodowym Czytaniu ballad i romansów Adama Mickiewicza, które odbyło się na Rynku w centrum Mordów. Przeczytałam piękną balladę „Rękawiczka”.
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
W lipcu 2022r. Wydawnictwo Agrafka wznowiło moją powieść „Poprawiny”
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
Znana z poprzednich powieści Haliny Grochowskiej “Pokłon” i “Poklask” Zuzanna wkroczyła w dorosłe życie, podejmując, załatwioną za wydziergany przez jej mamę sweterek, pracę urzędniczki. Zdaniem podwórkowych kumoszek w biurze jest cieplutko, czyściutko i wystrojona jak motylek piękność może zrobić karierę. Złapie jakiegoś inżyniera i zostanie potem panią domu, zamiast przez całe życie urabiać się po łokcie w fabryce.
Bohaterowie “Poprawin” przekonają się, jak ich wyobrażenia o małżeństwie i rodzinie mają się do jakże skomplikowanej rzeczywistości lat 70-tych ubiegłego wieku i jak naprawdę jest z sojuszem robotniczo-chłopskim w epoce PGR-ów, do których, jak uważano, wysyła się ostatnich mętów na resocjalizację.
Wieczór autorski w bibliotece Tama
należał według mnie do wyjątkowo udanych, bo miałam o czym rozmawiać z uczestnikami spotkania. Organizatorzy spotkania umożliwili jego uczestnikom uprzednie przeczytanie moich książek, co skutkowało wywiązaniem się bardzo ciekawej szczerej dyskusji na temat PRL- owskiej młodości.
Z przyjemnością zamieszczam plakat informujący o moim spotkaniu z czytelnikami w Brzegu Dolnym pod Wrocławiem.
Moi czytelnicy mogą mieć przejściowe trudności z zakupieniem egzemplarza moich „Poprawin”.
Zawarłam umowę na ich wznowienie przez nowe Wydawnictwo „Agrafka”. Przepraszam i proszę o cierpliwość.
Zainteresowanych poproszę o kontakt na messengerze.
W dniu 1 grudnia 2021 jest datą premiery mojej czwartej powieści zatytułowanej „Październikowa pralnia.
Jej treścią są wydarzenia na zielonogórskim podwórku w latach pięćdziesiątych.
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
W ponurej epoce stalinowskiego PRL-u mieszkańcom zielonogórskiego podwórka sąsiedzka więź pozwalała wyjść cało z niejednej opresji, uzyskać dobrą radę, wsparcie w wychodzeniu z analfabetyzmu, a nawet, sprowadzić uśmiech. Bohaterów powieści scaliła trudna codzienność, wzajemna pomoc w zdobywaniu nieosiągalnych w oficjalnej sprzedaży towarów, hodowli, w zamaskowanym na podwórku miejscu królików czy wieprzka i podziału wykopanego przy zakładaniu podwórkowego warzywniaka skarbu.
Zaufanie, jakie do siebie mieli, pozwalało im, przy samogonie albo wódce wypitej w podwórkowej pralni, swobodnie rozmawiać o tym, co było zatajone w publicznych środkach przekazu.
Swoim pociechom rodzice wpoili zasadę wypowiadania się o podwórkowych i rodzinnych sprawach dwoma słowami „nie wiem”. Nie zdołali za to, nawet używając paska albo dyscypliny, skutecznie zakazać im niebezpiecznych zabaw: strzelania z procy, „podchodów” po okolicznych przybudówkach i wypraw na szaber.
Wśród dziecięcej ferajny kwitła przyjaźń Grażynki i Mariuszka. Droczyli się ze sobą z tak silnym upodobaniem, jakby miało ono przetrwać wiele lat…
6 października dla słuchaczy Milanówskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przeprowadziłam wykład na temat codziennego życia w PRL-u opisanego w moich powieściach.
Spotkanie to przyniosło mi ono radość i satysfakcję, bo odebrałam od słuchaczy to, na czym mi w spotkaniach najbardziej zależy – zrozumienie dla wszystkiego tego, co miało być na nim przekazanie.
Obszar mediówPrześlijBiblioteka mediówUżyj obrazka wyróżniającego
4 września
Jak co roku miałam przyjemność i zaszczyt uczestniczyć w Narodowym Czytaniu w Mordach. Tym razem poznawaliśmy „Moralność Pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej.
Sierpień 2021r.
Skończyłam pisać moją czwarta książkę zatytułowaną „Październikowa pralnia”. Proces wydawniczy jest prowadzony przez Pana Piotra Haftka właściciela Wydawnictwa „Agrafka”.
Moje opowiadanie, jako jedyne z kategorii proza, zostało nominowane do nagrody głównej przez Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry „Winnica”. Bardzo się cieszę!
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
13 października skorzystałam z zaproszenia Gryfickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku na przeprowadzenie wykładu. Podróż do Gryfina była długa i ze względu na konieczność przestrzegania reżimów pandemicznych uciążliwa. Ostatecznie okazało się że:Przyjazne zaopiekowanie się prezeski uniwersytetu Urszuli Łacny spowodowało, że zniknęło zmęczenie podróżą i trema. Jeszcze do tego, okazało się, że moje książki są przeczytane, a ich treść zrozumiana. Dziękuję serdecznie Pani Urszulo!
Znów wzięłam udział w Narodowym Czytaniu. Miało ono w Mordach wspaniałą oprawę. Były występy Zespołu Kameralnego UTW w Mordach z przygotowanymi specjalnie do „Balladyny” Juliusza Słowackiego piosenkami. Przygotowano nawet kojarzący się z treścią utworu dzban słodkich malin.
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
3 marca odbyło się moje spotkanie z czytelnikami w Bibliotece Publicznej im. Wacława Wernera w Brwinowie. Mocno się ono przedłużyło. Okazało się, że wśród jego uczestników moje książki były już w obiegu i zostały ze zrozumieniem przeczytane. Wypowiedzi brwinowskich czytelników wiele mnie nauczyły i dodały skrzydeł. Życzę innym autorom takich spotkań. …Zobacz więce
26 lutego też spotkałam się ze słuchaczami Węgrowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Komentując to spotkanie powinnam użyć takich samych określeń, jakich użyłam przy podsumowaniu spotkania w Karczewie. Atmosferę spotkania ilustrują zdjęcia.
22 stycznia spotkałam się ze słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Karczewie.
Spotkałam się z wyjątkowo serdecznym przyjęcie i doskonałym zrozumieniem problemów poruszanych w moich dotychczas napisanych książkach. Spotkanie dało mi dużo energii do dalszej pracy. Tym razem nad czwartą książką.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu zielonogórskim Gazety Wyborczej z dnia 6 grudnia 2019 r.
Miłość w Zielonej Górze w czasach Zastalu i PGR-ów [ROZMOWA]
Rozmawiał Filip Ziarek
6 grudnia 2019 | 06:31
Pamiętam, jak na moim zielonogórskim podwórku kilkuletnim dzieciom wpajano zasadę odpowiadania na wszystkie pytania nieznajomych słowami „nie wiem” – opowiada Halina Grochowska, autorka powieści „Poprawiny”.
Pisarka Halina Grochowska urodziła się w Zielonej Górze w 1952 r. W swoim rodzinnym mieście spędziła pierwsze 20 lat życia. Wyprowadziła się na Śląsk, pracowała w Hucie Katowice oraz jako nauczycielka w Jaśle. Gdy przeszła na emeryturę, zamieszkała pod Siedlcami na Mazowszu. Do tej pory wydała trzy książki: „Pokłon” (2013), „Poklask” (2015) i „Poprawiny” (2018). W tej ostatniej, nagrodzonej Wawrzynem Lubuskim, bohaterką jest dziewczyna, która szuka szczęścia w Zielonej Górze. PRL, lata 70. i 80., wcześniej dekada Gierka, potem strajki i wybuch „Solidarności”. I codzienne życie.
Rozmowa z Haliną Grochowską.
Filip Ziarek: Poświęca pani dużo czasu na pisanie?
Halina Grochowska: O wiele mniej, niżbym chciała. Mąż jeszcze pracuje. Do tego prawie hektarowe gospodarstwo i babcine zobowiązanie, że w razie potrzeby, np. kataru któregoś z wnucząt, czym prędzej jadę do nich.Bywa, że wstaję od klawiatury, żeby na chwilę odetchnąć i zrobić coś koło domu. Zanim zrobię jedno, drugie i trzecie, mija kilka godzin i jest wieczór.
Pisać zaczęła pani dopiero na emeryturze.
– Bo wreszcie mogłam zabrać się do pisania, od dawna o tym marzyłam. Nie było już konieczności mojego gonienia za groszem. Dochody moich dzieci stały się na tyle wysokie, że uznałam, że mogę zaryzykować podjęcie z założenia niepłatnego, planowanego na miesiące i lata zajęcia.
Po przejściu na emeryturę zyskuje się dużą swobodę wypowiedzi. Nie ma już obawy, że wyrażone słowem pisanym poglądy i wynurzenia nie spodobają się szefostwu i zaszkodzą w pracy.
Jesień życia to dobry czas na twórczość?
– Mam skojarzenie z jesiennymi pracami w ogrodzie. Właśnie teraz, w listopadzie, kiedy już większość warzyw skończyła na stole albo w piwnicy, wyrastają z niezgrabnych, zdawałoby się, niewydarzonych badyli maleńkie główki brukselki. Podobnie wspomniani przez pana światowej sławy twórcy. Malarze, rzeźbiarze, kompozytorzy, poeci, pisarze, którzy dopiero w jesieni życia pokazali światu najsmaczniejsze owoce swojego istnienia. Właśnie wtedy, kiedy już nikt się po nich żadnego sukcesu nie spodziewał…
Miałam ochotę opowiedzenia i wykrzyczenia światu o wszystkim, co było dla mnie niezrozumiałe i bulwersujące z dzieciństwa i młodości, a co było zalukrowane i pominięte w literaturze czy filmie tamtych czasów. Uprzedzam z góry swoich czytelników o tym, że te fragmenty moich książek, które wydadzą się bardzo ponure i bulwersujące, akurat odzwierciedlają prawdę.
Jaką?
– Daleko idącą przemoc wobec kobiet i dzieci, brak szacunku wobec własności publicznej, brak zaufania do jakiejkolwiek władzy. Mało kto pamięta, że w latach powojennych przywołanych w „Pokłonie” i „Poklasku” jedynym sposobem na zapomnienie o smutkach było upijanie się. Natomiast podstawową metodą wychowawczą – używanie poniemieckiej dyscypliny, paska czy nawet rzemienia.
Pamiętam, jak na moim zielonogórskim podwórku kilkuletnim dzieciom wpajano zasadę odpowiadania na wszystkie pytania nieznajomych słowami „nie wiem”. Później skojarzyłam sobie, że prawie w każdym domu chowano sekrety, których wyjawienie mogło przynieść więzienie i represje.
To były niebezpieczne czasy…
– I dziwne czasy! Długo dociekałam, dlaczego zupełnie inteligentna i przytomna osoba z tamtych czasów wygłaszała następujące słowa: „Mojego tatusia Stalin kazał zastrzelić, bo był bogaty. Wtedy trzeba było bogatych pozabijać, żeby wprowadzić sprawiedliwość i bogactwa rozdać biednym”.
To objaw wyparcia strasznych wspomnień, strachu i indoktrynowania. Po przeczytaniu kilku pozycji i obejrzeniu filmów dokumentalnych ze wspomnieniami i relacjami osób skrzywdzonych przez stalinizm i faszyzm zdałam sobie sprawę, jakie mechanizmy obronne wytwarza nasza dusza, żeby można było po ciężkich przejściach wrócić do spokojnego życia.
Mamy trzy książki pani autorstwa. Najnowsza z nich dała Lubuskiego Wawrzyna.
– To mnie uskrzydliło, dodało dużo energii do dalszej pracy. Statuetką jest przepiękne, umieszczone na podstawce pióro. Wyobrażam sobie, że pochodzi od skrzydła, które powinno unieść. To skrzydło anioła nazwanego „Weną”.
W „Poprawinach” przenosimy się do Zielonej Góry lat 80. i Łagowa.
– Moje obydwie poprzednie książki zostały napisane na podstawie doświadczeń z dzieciństwa i młodości, które spędziłam w Zielonej Górze. Gdy byłam 20-latką, przeniosłam się na Śląsk.
Chcąc nie chcąc, zawsze powracam do moich wspomnień stamtąd. Gdy przypominam sobie najbardziej bulwersujące chwile z mojego życia, które przez pisanie chcę sobie przypomnieć, to zawsze wracam do Zielonej Góry. Ciągle do nich powracam.
Przeniosłam swoje doświadczenia z Huty Katowickiej, w której przez lata pracowałam, na te miejsca. Można powiedzieć, że chwile, które przeżyli bohaterowie z Zuzanną na czele, to te z mojego życia. Żaby z płetwami, obiekt westchnień dziewcząt na obozie pracowniczym w Łagowie, też pojawiły się w moim życiu. Jest zielonogórski Zastal i losy jego pracowników. Jest też Polska Wełna i nowosolski Dozamet. O tym, jak się tam pracowało, o czym rozmawiali pracownicy w tamtych czasach, wiem z relacji znajomych.
Wspomina pani m.in. o wydarzeniach zielonogórskich z 1960 r.
– Pamiętam palące się auta, ludzi, którzy zbierali się tam przeciwko władzy. Ale o tym chciałabym napisać w przyszłości.
W powieści widać silny kontrast między wsią a miastem.
– Przedstawiłam Polskę Ludową w PGR. Postawę, że państwowe to nasze. Miałam dużo do czynienia z osobami pochodzenia wiejskiego, z typowymi dla wsi nawykami i postawami. Bo musi być zrobione, na czas i dokładnie. Solidność, słowność czy odpowiedzialność były obce miastowym cwaniakom. Na wiosce dziecko od małego wiedziało, że praca musi być zrobiona i tyle.
PGR dla miastowych był przekleństwem. O ludziach, którzy tam pracowali, mówiono z pogardą, to wszystko jest w „Poprawinach”. I te osoby pamiętają o tym do teraz. Na spotkaniu autorskim w Nowej Soli, gdy mówiłam o rozkułaczaniu, jedna osoba się rozpłakała. Typowym podejściem aktywistów komunistycznych po wojnie było zmuszanie rolników, żeby wstąpili do spółdzielni. To była prymitywna przemoc. Ludzie powojenni nie znali się na psychologii, nie byli w stanie się przeciwstawić.
Czytam w książce: „Ktoś życzliwy poradził jej zatrudnić się w Zielonej Górze w zakładzie włókienniczym Polska Wełna posiadającym przyzakładowy żłobek i przedszkole. Dojechała do miasta o godzinie czwartej rano. Na dworcowej poczekalni znalazła ławeczkę, na której usnęła z dzieckiem w ręku. Z pieniędzy jej nie okradli, bo trzymała je głęboko pod koszulą, ale bułki i śliczna wełniana chusta do otulenia się zniknęły”.
– Jeżeli trzeba było wytłumaczyć pustki na sklepowych półkach, zwalano winę na wieś. Że kułacy kradną żywność, że chowają ją dla siebie. I odwrotnie. Na wsi rozumiano, że miastowi mają łatwą pracę, bo siedzą w biurze. Na wsi w mojej okolicy do teraz mówią, że praca biurowa to żadna praca. Przecież siedzą tam po osiem godzin. Wiejscy zazdroszczą płatnych urlopów, wolnych niedziel, świąt i chorobowego. Ci, którzy mają gospodarstwo, nie mogą sobie na to pozwolić. Muszą dopilnować wszystkiego niezależnie od dnia.
Pewnego razu próbowałam wytłumaczyć pewnej kobiecie, że najlżejszą pracą w mieście jest sprzątanie, bo się nie odpowiada, nie myśli, w głowie się nie kręci. Pani bardzo się zdziwiła.
Fragment „Poprawin”, rozmowa w autobusie o wsi i mieście, również byłaby aktualna dzisiaj. Gdy odwiedzają mnie znajomi z miasta, zachwycają się pięknymi, pachnącymi kwiatami czy smakiem pysznej zupy z warzyw bez chemii rosnących w przydomowym ogródku. Ale nie widzą tego, ile godzin trzeba poświęcić, żeby to wszystko mieć.
Poznajemy losy małżeństwa zielonogórzanki Zuzanny, pracownicy Zastalu, i inżyniera ze wsi, Józka.
– Widzimy, jak Zuzanna powoli dojrzewa, odnajduje wybranka swojego serca pochodzącego ze wsi. Zakompleksiona dziewczyna wybrała go na swojego męża, miała pretekst, żeby pokazać światu, na kogo ją stać. Józek czasami jest nazywany dyrektorem, choć nim nie jest, lecz bywa. Szczególnie przeciwko jego małżeństwu z Zuzią jest jego matka, która nie akceptuje dziewczyny. Ta w jej mniemaniu ma dwie lewe ręce i nie jest materiałem na żonę dla jej syna. Czego mocny wyraz daje podczas kończącego książkę wesela.
Czy będą następne powieści?
– Tak, zamierzam dalej ciągnąć bardzo ciekawy wątek życia w PRL.
Dalej pozostaniemy w regionie lubuskim?
– Tego do końca nie wiem. Moja czwarta książka też będzie przedstawiała wydarzenia z zielonogórskiego podwórka. Ciągle uparcie wracam myślami do dzieciństwa i młodości.
Z tęsknotą śledziłam spacer winiarski śladami Matyldy, bohaterki książki „Winne miasto” Zofii Mąkosy. Trasą, którą sama wydeptywałam 50 lat temu.
Z drugiej strony na Podlasiu z roku na rok mam coraz więcej przyjaciół, coraz lepiej znam te tereny i dorastam do tego, żeby były one tłem mojej piątej książki.
14 listopada – wieczór autorski w Bibliotece Publicznej w Świebodzinie.
Ucieszyłam się z obecności na spotkaniu Zosi Mąkosy – Laureatki Lubuskiego Wawrzynu Literackiego 2017. Skorzystałyśmy z okazji, by wymienić się egzemplarzami swoich książek.
Galeria
Przeciągaj obrazki, przesyłaj nowe lub wybierz je z biblioteki.PrześlijBiblioteka mediów
Powinnam znów wyrazić zachwyt starannym przygotowaniem spotkania przez organizatorów i pełnym zrozumienia i szczerości kontaktem z uczestnikami. Uważam, ze ukazują to zdjęcia.
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
13 listopada 2019 wieczór autorski w WiM Bibliotece Publicznej im. Zygmunta Herberta w Gorzowie Wielkopolskim.
W Bibliotece Herberta w Gorzowie spotkałam się z serdeczną gościnnością organizatorów. Zaopiekowała się mną Ewa Pisula. Na spotkaniu autorskim wywiązała się bardzo budująca i rzeczowa dyskusja.
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
13 listopada spotkam się z czytelnikami w WiM Publicznej Bibliotece im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim, natomiast następnego dnia 14-go mam wieczór autorski w Bibliotece Publicznej w Świebodzinie. Na oba spotkania serdecznie zapraszam.
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
Prowadzący spotkanie Tomasz Małek wykazał się doskonałym zrozumieniem przeczytanych moich książek i umiał odgonić moją tremę. Takich prowadzących życzę wszystkim autorom.
Zdjęcia z poniższej galerii pochodzą z zasobów Miejskiej Biblioteki Publicznej w Nowej Soli.
Blok zawiera nieoczekiwaną lub niepoprawną treść.
Podejmij próbę odzyskania
Bardzo miłe spotkanie z czytelnikami miałam w Bibliotece Publicznej w Łosicach. Poprowadził je Łukasz Wawryniuk. Zdjęcia zrobił Włodzimierz Markiewicz. Obydwóm serdecznie dziękuję.
Serdecznie zapraszam.
W numerze 40 (1148) 2019 tygodnika „Co słychać” ukazał się tekst Redaktora Naczelnego Zbigniewa Piątkowskiego a na You Tube film
Życie w dosycie
Tak więc spotkaliśmy się z
powodu pisania, a szczególnie literackiego pisania, bo tutaj w
Mińsku i w okolicach tych pisarzy i poetów nie za wiele.
A jeśli już piszą to się ukrywają. Halina Grochowska –
Ślązaczka z urodzenia i Podlasianka z wyboru – miała marzenie o
pisaniu od zawsze, choć rozsądni rodzice nakierowali ją na
technikum, a później na politechnikę. Pracując w zawodzie
elektryka cały czas myślała, kiedy wreszcie zacznie pisać…
Jako
kobieta niezależna finansowo nie liczy na żaden zarobek. Może
sobie pozwolić na ryzyko włożenia wysiłku bez zapłaty, choć
miło byłoby coś sprzedać.
Może te książki
wzięły się z tej miłości? – Może coś w tym jest, ale na
pewno wzięły się ze spokoju. Jeżeli ma się ważne problemy
rozwiązane, to zacznie się pisać. Właśnie chodzi o pokój z
własnym kluczykiem i święty spokój.
A co z
weną? Twierdzi, że nic za darmo, bo wenę trzeba
zdobyć. To nie jest żadna tajemnica. Na wenę potrzebny jest nawyk
codziennej pracy – najlepiej o jednakowych godzinach w jednakowym
miejscu i kilka tygodni przeganiania lenia, czyli siadania do
pracy.
– Siadam, ale przejrzę sobie internet,
zobaczę co w programie telewizyjnym, zobaczę to, może gdzieś
zadzwonię… – wątpię w takie rozwiązanie.
– To
są pułapki, sama w nie wpadam. Lepiej więc wszystko wyłączyć i
pisać.
Pani Halina wydała trzy tomy
powieści i wszystkie na P, czyli Pokłon, Poklask i Poprawiny.
Tytuły nie są obojętne przede wszystkim semantycznie i
znaczeniowo. W pierwszej oddała pokłon osobom, które
były rodzicami od razu po wojnie i miały wyjątkowo ciężko.
Poklask
to liceum okresu stalinowskiego, kiedy większy szacunek miało kółko
studiowania życiorysów Bolesława Bieruta i Stalina niż kółko
szachowe.
W Poprawinach zaś chciała dać satysfakcję
czytelnikom, którzy bardzo często pytali się o dalsze losy
wymienianej i w jednej i drugiej książce Zuzi. Więc trzecia część
jest lekko romansowa, bo opisująca związek dziewczyny z miasta z
chłopakiem z PGR-u.
Nie zamierza na tym przestać. W najbliższym planie ma dwie książki. Będzie pisała, choć się nie opłaca. Może dlatego, by poczuć wielką wewnętrzną satysfakcję. Zwłaszcza wtedy, gdy ma kontakt z czytelnikami, którzy przeczytali i zrozumieli…
Z przyjemnością znowu wzięłam udział w Narodowym Czytaniu Nowel Polskich
Mam za sobą Lubuski Czwartek Literacki, który odbył się 16-go maja w Zielonej Górze. Jeszcze dzisiaj jestem pod wrażeniem wspaniałej atmosfery i staranności z jaką przygotowano imprezę. Uważam że zamieszczone zdjęcia też o tym świadczą. Należą one do zbiorów Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki
Publicznej im. Cypriana Norwida w Zielonej Górze
16 maja w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im.C.Norwida Bibliotece im K.C. Norwida w Zielonej Górze odbędzie się mój Czwartek Lubuski
Zapraszam serdecznie na16 maja, na godz. 18.00, do Klub Pro Libris im. Andrzeja K. Waśkiewicza
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. C. Norwida, aleja Wojska Polskiego 9, 65-077 Zielona Góra, Polska
Wypowiedź Przewodniczącego Kapituły Konkursowej 25 Lubuskiego Wawrzynu Literackiego prof. Jerzego Madejskiego zamieszczona w pierwszym tegorocznym numerze Pegaza Lubuskiego może okazać się dla mojego pisania przełomowa. W powyższym numerze można przeczytać obszerny fragment nagrodzonych „Poprawin”.
Miło rozmawiało się z Panią Redaktor Tygodnika Siedleckiego Anetą Abramowicz na temat nagrody dla powieści „Poprawiny” i trudów pisania po 60 – tym roku życia….Zobacz więcej
Pierwszy wywiad na temat Lubuskiego Wawrzynu Literackiego przeprowadził ze mną Pan Redaktor Krzysztof Czarnecki z Gazety Podlasia . Dziękuję
Otrzymałam od Mojego Wydawnictwa bardzo kolorową i radosną laurkę. Jest ona jakby obrazkiem z kolorowego snu. Ślicznie dziękuję!
8 marca
w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Mordach jednego wieczoru odbyła się impreza z okazji Dna Kobiet i Dnia Mężczyzn. Poza pokazem spektakli teatralnych, kabaretów, recytacji i chórów, także dla mnie znalazło się miejsce w programie imprezy. Poproszono mnie o pochwalenie się moim Lubuskim Wawrzynem Literackim. Zrobiłam to bardzo chętnie, bo właśnie w M-Goku Mordy zawsze otrzymywałam najwięcej wsparcia dla mojego pisania.
28 lutego
na uroczystej gali w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Cypriana Norwida w Zielonej Górze (moim ukochanym rodzinnym mieście trzymałam za moją powieść „Poprawiny” Lubuski Wawrzyn Literacki.
21 luty Grodzisk Mazowiecki
Spotkanie ze słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku Grodziska Mazowieckiego odbyło się w sali kinowej Domu Kultury. Jej wielkość nie przeszkodziła w wytworzeniu się swojskiej, kameralnej atmosfery
Dziękuję organizatorom spotkania w Saloniku Literackim za zaopiekowanie się i stworzenie miłej atmosfery sprzyjającej szczerej i ciekawej dyskusji. Więcej przeczytasz tutaj
Znów, tak jak ponad trzy lata temu mam gościć w SALONIKU LITERACKIM Biblioteki im. Jana Rumla Dzielnicy Praga Południe w Warszawie
Trzy niezapomniane listopadowe wieczory pod rząd spędziłam w „mojej bibliotece” – Miejsko – Gminnej Bibliotece Publicznej im. Ireny Ostaszyk w Mordach.
21 listopada natomiast zebraliśmy się w bibliotece uczcić kończący się już uchwalony przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej rok Zbigniewa Herberta.
Dwa dni po moim spotkaniu autorskim byłam na Imieninach u Ireny ze śpiewami, występem grupy Babie Lato i projekcją filmu Zbigniewa Piątkowskiego ” Wierna córa Podlasia”.
Pierwsze spotkanie z czytelnikami poświęcone mojej trylogii („Pokłon:, „Poklask” i „Poprawiny” odbyło się w mojej Gminno-Miejskiej Bibliotece Publicznej im.Ireny Ostaszyk w Mordach. Będę ten wieczór pamiętać
NARODOWE CZYTANIE „PRZEDWIOŚNIA” W MORDACH 8 września 2018 r.
W kolejnym święcie narodowego czytania z satysfakcją raz wzięłam czynny udział.
Pierwszy wywiad dotyczący „Poprawin” udzieliłam Panu Krzysztofowi Czarneckiemu.13
Dla przeczytania dalszego ciągu tekstu kliknij tutaj Tekst w Gazecie Podlasia
Biblioteka w moim Czepielinie ma już 35 lat
Miałam zaszczyt być na jej uroczystym przyjęciu urodzinowym.
Warszawskie Targi Książki
Miło mi przeczytać pierwszy raz publicznie wymieniony tytuł mojej trzeciej, będącej dopełnieniem trylogii książki zatytułowanej „Poprawiny” . Poniżej przytoczyłam wpis z listy wydarzeń dziewiątych Warszawskich Targów Książki .
11.40–12.10 | Halina Grochowska Spotkanie z autorką książek „Pokłon”, „Poklask” i „Poprawiny” Organizator: Wydawnictwo NOVAE RES Miejsce: stoisko 82/D12 |
21 marca 2018r. Wykład na temat PRL- owskiej przeszłości w moim „Pokłonie” i „Poklasku” na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Piasecznie.
Bal charytatywny Wschodniej Izby Gospodarczej
Tak, jak rok temu miałam okazję udzielić się charytatywnie. Tym razem, jako jeden z gości III ej Gali Biznesu Wschodniej Izby Gospodarczej śledziłam na niej aukcję przedmiotów , wśród których, były egzemplarze moich, dotychczas wydanych książek – ” Pokłonu” i „Poklasku”. Wylicytowana kwota wydała mi się tak wysoka, że nabrałam ochoty napisania następnej czwartej. Moja trzecia książka ” Poprawiny” jest już na ostatnim etapie procesu wydawniczego i niebawem ją zaprezentuję.
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
Jako autorka „Marcowego strychu” zostałam laureatką XV Konkursu ZLP im. A.K. Waśkiewicza. To był piękny wieczór.
Obrazek
Prześlij lub przeciągnij tutaj obrazek albo wybierz go ze swojej biblioteki.PrześlijBiblioteka mediówDodaj adres URL
Jako autorka „Marcowego strychu” zostałam laureatką XV Konkursu ZLP im. A.K. Waśkiewicza. To był piękny wieczór.
11 października spotkanie z czytelnikami filii nr 60 Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Targówek miasta Warszawy
23 września otrzymałam egzemplarze autorskie „mojego piątego dziecka” – mojej następnej powieści „Marcowy strych”. Jego treścią są dalsze losy bohaterów „Październikowej pralni”. Zapraszam do lektury.
września w pięknej scenerii Rynku w Mordach odbyło się Publiczne Czytanie „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Miło było mi tradycyjnie znów brać w nim udział .
3 lutego, na spotkaniu autorskim z udziałem się z laureatów „Konkursu na najlepszego czytelnika 2023 roku” w Krześlinku, było swojsko i przyjaźnie. Dziękuję Pani Dyrektor GOK – u Suchożebry Anecie Wyżywniak za zorganizowanie bardzo udanej imprezy.
19 listopada 2023
Otrzymałam egzemplarze autorskie mojej wznowionej przez Warszawską Firmę wydawniczą „Październikowej pralni”
Tekst z „Październikowej pralni” w Almanachu literacko – fotograficznym wydanym z okazji 800 lecia powstania Zielonej Góry
Rozpakowałam paczkę przysłaną mi przez Związek Literatów Polskich z Zielonej Góry. Wyjęłam przepięknie opracowany almanach literacko- fotograficzny – Zielona Góra w poezji i prozie, wydany z okazji 800- lecia powstania Zielonej Góry i 700- lecia nadania praw miejskich. Przekartkowałam go i znalazłam w nim również i swój tekst – fragmenty „Październikowej pralni”, zatytułowane „Za przygodą”. Z paczki wyjęłam jeszcze zaproszenie na 25 listopada do Muzeum Ziemi Lubuskiej na Galę Literacką 2022.
3 września 2022
Jak co roku z radością i satysfakcją uczestniczyłam w Narodowym Czytaniu ballad i romansów Adama Mickiewicza, które odbyło się na Rynku w centrum Mordów. Przeczytałam piękną balladę „Rękawiczka”.
W lipcu 2022r. Wydawnictwo Agrafka wznowiło moją powieść „Poprawiny”
Znana z poprzednich powieści Haliny Grochowskiej “Pokłon” i “Poklask” Zuzanna wkroczyła w dorosłe życie, podejmując, załatwioną za wydziergany przez jej mamę sweterek, pracę urzędniczki. Zdaniem podwórkowych kumoszek w biurze jest cieplutko, czyściutko i wystrojona jak motylek piękność może zrobić karierę. Złapie jakiegoś inżyniera i zostanie potem panią domu, zamiast przez całe życie urabiać się po łokcie w fabryce.
Bohaterowie “Poprawin” przekonają się, jak ich wyobrażenia o małżeństwie i rodzinie mają się do jakże skomplikowanej rzeczywistości lat 70-tych ubiegłego wieku i jak naprawdę jest z sojuszem robotniczo-chłopskim w epoce PGR-ów, do których, jak uważano, wysyła się ostatnich mętów na resocjalizację.
Wieczór autorski w bibliotece Tama
należał według mnie do wyjątkowo udanych, bo miałam o czym rozmawiać z uczestnikami spotkania. Organizatorzy spotkania umożliwili jego uczestnikom uprzednie przeczytanie moich książek, co skutkowało wywiązaniem się bardzo ciekawej szczerej dyskusji na temat PRL- owskiej młodości.
Z przyjemnością zamieszczam plakat informujący o moim spotkaniu z czytelnikami w Brzegu Dolnym pod Wrocławiem.
Moi czytelnicy mogą mieć przejściowe trudności z zakupieniem egzemplarza moich „Poprawin”.
Zawarłam umowę na ich wznowienie przez nowe Wydawnictwo „Agrafka”. Przepraszam i proszę o cierpliwość.
Zainteresowanych poproszę o kontakt na messengerze.
W dniu 1 grudnia 2021 jest datą premiery mojej czwartej powieści zatytułowanej „Październikowa pralnia.
Jej treścią są wydarzenia na zielonogórskim podwórku w latach pięćdziesiątych.
W ponurej epoce stalinowskiego PRL-u mieszkańcom zielonogórskiego podwórka sąsiedzka więź pozwalała wyjść cało z niejednej opresji, uzyskać dobrą radę, wsparcie w wychodzeniu z analfabetyzmu, a nawet, sprowadzić uśmiech. Bohaterów powieści scaliła trudna codzienność, wzajemna pomoc w zdobywaniu nieosiągalnych w oficjalnej sprzedaży towarów, hodowli, w zamaskowanym na podwórku miejscu królików czy wieprzka i podziału wykopanego przy zakładaniu podwórkowego warzywniaka skarbu.
Zaufanie, jakie do siebie mieli, pozwalało im, przy samogonie albo wódce wypitej w podwórkowej pralni, swobodnie rozmawiać o tym, co było zatajone w publicznych środkach przekazu.
Swoim pociechom rodzice wpoili zasadę wypowiadania się o podwórkowych i rodzinnych sprawach dwoma słowami „nie wiem”. Nie zdołali za to, nawet używając paska albo dyscypliny, skutecznie zakazać im niebezpiecznych zabaw: strzelania z procy, „podchodów” po okolicznych przybudówkach i wypraw na szaber.
Wśród dziecięcej ferajny kwitła przyjaźń Grażynki i Mariuszka. Droczyli się ze sobą z tak silnym upodobaniem, jakby miało ono przetrwać wiele lat…
6 października dla słuchaczy Milanówskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przeprowadziłam wykład na temat codziennego życia w PRL-u opisanego w moich powieściach.
Spotkanie to przyniosło mi ono radość i satysfakcję, bo odebrałam od słuchaczy to, na czym mi w spotkaniach najbardziej zależy – zrozumienie dla wszystkiego tego, co miało być na nim przekazanie.
4 września
Jak co roku miałam przyjemność i zaszczyt uczestniczyć w Narodowym Czytaniu w Mordach. Tym razem poznawaliśmy „Moralność Pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej.
Sierpień 2021r.
Skończyłam pisać moją czwarta książkę zatytułowaną „Październikowa pralnia”. Proces wydawniczy jest prowadzony przez Pana Piotra Haftka właściciela Wydawnictwa „Agrafka”.
Moje opowiadanie, jako jedyne z kategorii proza, zostało nominowane do nagrody głównej przez Towarzystwo Miłośników Zielonej Góry „Winnica”. Bardzo się cieszę!
13 października skorzystałam z zaproszenia Gryfickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku na przeprowadzenie wykładu. Podróż do Gryfina była długa i ze względu na konieczność przestrzegania reżimów pandemicznych uciążliwa. Ostatecznie okazało się że:Przyjazne zaopiekowanie się prezeski uniwersytetu Urszuli Łacny spowodowało, że zniknęło zmęczenie podróżą i trema. Jeszcze do tego, okazało się, że moje książki są przeczytane, a ich treść zrozumiana. Dziękuję serdecznie Pani Urszulo!
Znów wzięłam udział w Narodowym Czytaniu. Miało ono w Mordach wspaniałą oprawę. Były występy Zespołu Kameralnego UTW w Mordach z przygotowanymi specjalnie do „Balladyny” Juliusza Słowackiego piosenkami. Przygotowano nawet kojarzący się z treścią utworu dzban słodkich malin.
3 marca odbyło się moje spotkanie z czytelnikami w Bibliotece Publicznej im. Wacława Wernera w Brwinowie. Mocno się ono przedłużyło. Okazało się, że wśród jego uczestników moje książki były już w obiegu i zostały ze zrozumieniem przeczytane. Wypowiedzi brwinowskich czytelników wiele mnie nauczyły i dodały skrzydeł. Życzę innym autorom takich spotkań. …Zobacz więce
26 lutego też spotkałam się ze słuchaczami Węgrowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Komentując to spotkanie powinnam użyć takich samych określeń, jakich użyłam przy podsumowaniu spotkania w Karczewie. Atmosferę spotkania ilustrują zdjęcia.
22 stycznia spotkałam się ze słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Karczewie.
Spotkałam się z wyjątkowo serdecznym przyjęcie i doskonałym zrozumieniem problemów poruszanych w moich dotychczas napisanych książkach. Spotkanie dało mi dużo energii do dalszej pracy. Tym razem nad czwartą książką.
Poniższy tekst ukazał się w wydaniu zielonogórskim Gazety Wyborczej z dnia 6 grudnia 2019 r.
Miłość w Zielonej Górze w czasach Zastalu i PGR-ów [ROZMOWA]
Rozmawiał Filip Ziarek
6 grudnia 2019 | 06:31
Pamiętam, jak na moim zielonogórskim podwórku kilkuletnim dzieciom wpajano zasadę odpowiadania na wszystkie pytania nieznajomych słowami „nie wiem” – opowiada Halina Grochowska, autorka powieści „Poprawiny”.
Pisarka Halina Grochowska urodziła się w Zielonej Górze w 1952 r. W swoim rodzinnym mieście spędziła pierwsze 20 lat życia. Wyprowadziła się na Śląsk, pracowała w Hucie Katowice oraz jako nauczycielka w Jaśle. Gdy przeszła na emeryturę, zamieszkała pod Siedlcami na Mazowszu. Do tej pory wydała trzy książki: „Pokłon” (2013), „Poklask” (2015) i „Poprawiny” (2018). W tej ostatniej, nagrodzonej Wawrzynem Lubuskim, bohaterką jest dziewczyna, która szuka szczęścia w Zielonej Górze. PRL, lata 70. i 80., wcześniej dekada Gierka, potem strajki i wybuch „Solidarności”. I codzienne życie.
Rozmowa z Haliną Grochowską.
Filip Ziarek: Poświęca pani dużo czasu na pisanie?
Halina Grochowska: O wiele mniej, niżbym chciała. Mąż jeszcze pracuje. Do tego prawie hektarowe gospodarstwo i babcine zobowiązanie, że w razie potrzeby, np. kataru któregoś z wnucząt, czym prędzej jadę do nich.Bywa, że wstaję od klawiatury, żeby na chwilę odetchnąć i zrobić coś koło domu. Zanim zrobię jedno, drugie i trzecie, mija kilka godzin i jest wieczór.
Pisać zaczęła pani dopiero na emeryturze.
– Bo wreszcie mogłam zabrać się do pisania, od dawna o tym marzyłam. Nie było już konieczności mojego gonienia za groszem. Dochody moich dzieci stały się na tyle wysokie, że uznałam, że mogę zaryzykować podjęcie z założenia niepłatnego, planowanego na miesiące i lata zajęcia.
Po przejściu na emeryturę zyskuje się dużą swobodę wypowiedzi. Nie ma już obawy, że wyrażone słowem pisanym poglądy i wynurzenia nie spodobają się szefostwu i zaszkodzą w pracy.
Jesień życia to dobry czas na twórczość?
– Mam skojarzenie z jesiennymi pracami w ogrodzie. Właśnie teraz, w listopadzie, kiedy już większość warzyw skończyła na stole albo w piwnicy, wyrastają z niezgrabnych, zdawałoby się, niewydarzonych badyli maleńkie główki brukselki. Podobnie wspomniani przez pana światowej sławy twórcy. Malarze, rzeźbiarze, kompozytorzy, poeci, pisarze, którzy dopiero w jesieni życia pokazali światu najsmaczniejsze owoce swojego istnienia. Właśnie wtedy, kiedy już nikt się po nich żadnego sukcesu nie spodziewał…
Miałam ochotę opowiedzenia i wykrzyczenia światu o wszystkim, co było dla mnie niezrozumiałe i bulwersujące z dzieciństwa i młodości, a co było zalukrowane i pominięte w literaturze czy filmie tamtych czasów. Uprzedzam z góry swoich czytelników o tym, że te fragmenty moich książek, które wydadzą się bardzo ponure i bulwersujące, akurat odzwierciedlają prawdę.
Jaką?
– Daleko idącą przemoc wobec kobiet i dzieci, brak szacunku wobec własności publicznej, brak zaufania do jakiejkolwiek władzy. Mało kto pamięta, że w latach powojennych przywołanych w „Pokłonie” i „Poklasku” jedynym sposobem na zapomnienie o smutkach było upijanie się. Natomiast podstawową metodą wychowawczą – używanie poniemieckiej dyscypliny, paska czy nawet rzemienia.
Pamiętam, jak na moim zielonogórskim podwórku kilkuletnim dzieciom wpajano zasadę odpowiadania na wszystkie pytania nieznajomych słowami „nie wiem”. Później skojarzyłam sobie, że prawie w każdym domu chowano sekrety, których wyjawienie mogło przynieść więzienie i represje.
To były niebezpieczne czasy…
– I dziwne czasy! Długo dociekałam, dlaczego zupełnie inteligentna i przytomna osoba z tamtych czasów wygłaszała następujące słowa: „Mojego tatusia Stalin kazał zastrzelić, bo był bogaty. Wtedy trzeba było bogatych pozabijać, żeby wprowadzić sprawiedliwość i bogactwa rozdać biednym”.
To objaw wyparcia strasznych wspomnień, strachu i indoktrynowania. Po przeczytaniu kilku pozycji i obejrzeniu filmów dokumentalnych ze wspomnieniami i relacjami osób skrzywdzonych przez stalinizm i faszyzm zdałam sobie sprawę, jakie mechanizmy obronne wytwarza nasza dusza, żeby można było po ciężkich przejściach wrócić do spokojnego życia.
Mamy trzy książki pani autorstwa. Najnowsza z nich dała Lubuskiego Wawrzyna.
– To mnie uskrzydliło, dodało dużo energii do dalszej pracy. Statuetką jest przepiękne, umieszczone na podstawce pióro. Wyobrażam sobie, że pochodzi od skrzydła, które powinno unieść. To skrzydło anioła nazwanego „Weną”.
W „Poprawinach” przenosimy się do Zielonej Góry lat 80. i Łagowa.
– Moje obydwie poprzednie książki zostały napisane na podstawie doświadczeń z dzieciństwa i młodości, które spędziłam w Zielonej Górze. Gdy byłam 20-latką, przeniosłam się na Śląsk.
Chcąc nie chcąc, zawsze powracam do moich wspomnień stamtąd. Gdy przypominam sobie najbardziej bulwersujące chwile z mojego życia, które przez pisanie chcę sobie przypomnieć, to zawsze wracam do Zielonej Góry. Ciągle do nich powracam.
Przeniosłam swoje doświadczenia z Huty Katowickiej, w której przez lata pracowałam, na te miejsca. Można powiedzieć, że chwile, które przeżyli bohaterowie z Zuzanną na czele, to te z mojego życia. Żaby z płetwami, obiekt westchnień dziewcząt na obozie pracowniczym w Łagowie, też pojawiły się w moim życiu. Jest zielonogórski Zastal i losy jego pracowników. Jest też Polska Wełna i nowosolski Dozamet. O tym, jak się tam pracowało, o czym rozmawiali pracownicy w tamtych czasach, wiem z relacji znajomych.
Wspomina pani m.in. o wydarzeniach zielonogórskich z 1960 r.
– Pamiętam palące się auta, ludzi, którzy zbierali się tam przeciwko władzy. Ale o tym chciałabym napisać w przyszłości.
W powieści widać silny kontrast między wsią a miastem.
– Przedstawiłam Polskę Ludową w PGR. Postawę, że państwowe to nasze. Miałam dużo do czynienia z osobami pochodzenia wiejskiego, z typowymi dla wsi nawykami i postawami. Bo musi być zrobione, na czas i dokładnie. Solidność, słowność czy odpowiedzialność były obce miastowym cwaniakom. Na wiosce dziecko od małego wiedziało, że praca musi być zrobiona i tyle.
PGR dla miastowych był przekleństwem. O ludziach, którzy tam pracowali, mówiono z pogardą, to wszystko jest w „Poprawinach”. I te osoby pamiętają o tym do teraz. Na spotkaniu autorskim w Nowej Soli, gdy mówiłam o rozkułaczaniu, jedna osoba się rozpłakała. Typowym podejściem aktywistów komunistycznych po wojnie było zmuszanie rolników, żeby wstąpili do spółdzielni. To była prymitywna przemoc. Ludzie powojenni nie znali się na psychologii, nie byli w stanie się przeciwstawić.
Czytam w książce: „Ktoś życzliwy poradził jej zatrudnić się w Zielonej Górze w zakładzie włókienniczym Polska Wełna posiadającym przyzakładowy żłobek i przedszkole. Dojechała do miasta o godzinie czwartej rano. Na dworcowej poczekalni znalazła ławeczkę, na której usnęła z dzieckiem w ręku. Z pieniędzy jej nie okradli, bo trzymała je głęboko pod koszulą, ale bułki i śliczna wełniana chusta do otulenia się zniknęły”.
– Jeżeli trzeba było wytłumaczyć pustki na sklepowych półkach, zwalano winę na wieś. Że kułacy kradną żywność, że chowają ją dla siebie. I odwrotnie. Na wsi rozumiano, że miastowi mają łatwą pracę, bo siedzą w biurze. Na wsi w mojej okolicy do teraz mówią, że praca biurowa to żadna praca. Przecież siedzą tam po osiem godzin. Wiejscy zazdroszczą płatnych urlopów, wolnych niedziel, świąt i chorobowego. Ci, którzy mają gospodarstwo, nie mogą sobie na to pozwolić. Muszą dopilnować wszystkiego niezależnie od dnia.
Pewnego razu próbowałam wytłumaczyć pewnej kobiecie, że najlżejszą pracą w mieście jest sprzątanie, bo się nie odpowiada, nie myśli, w głowie się nie kręci. Pani bardzo się zdziwiła.
Fragment „Poprawin”, rozmowa w autobusie o wsi i mieście, również byłaby aktualna dzisiaj. Gdy odwiedzają mnie znajomi z miasta, zachwycają się pięknymi, pachnącymi kwiatami czy smakiem pysznej zupy z warzyw bez chemii rosnących w przydomowym ogródku. Ale nie widzą tego, ile godzin trzeba poświęcić, żeby to wszystko mieć.
Poznajemy losy małżeństwa zielonogórzanki Zuzanny, pracownicy Zastalu, i inżyniera ze wsi, Józka.
– Widzimy, jak Zuzanna powoli dojrzewa, odnajduje wybranka swojego serca pochodzącego ze wsi. Zakompleksiona dziewczyna wybrała go na swojego męża, miała pretekst, żeby pokazać światu, na kogo ją stać. Józek czasami jest nazywany dyrektorem, choć nim nie jest, lecz bywa. Szczególnie przeciwko jego małżeństwu z Zuzią jest jego matka, która nie akceptuje dziewczyny. Ta w jej mniemaniu ma dwie lewe ręce i nie jest materiałem na żonę dla jej syna. Czego mocny wyraz daje podczas kończącego książkę wesela.
Czy będą następne powieści?
– Tak, zamierzam dalej ciągnąć bardzo ciekawy wątek życia w PRL.
Dalej pozostaniemy w regionie lubuskim?
– Tego do końca nie wiem. Moja czwarta książka też będzie przedstawiała wydarzenia z zielonogórskiego podwórka. Ciągle uparcie wracam myślami do dzieciństwa i młodości.
Z tęsknotą śledziłam spacer winiarski śladami Matyldy, bohaterki książki „Winne miasto” Zofii Mąkosy. Trasą, którą sama wydeptywałam 50 lat temu.
Z drugiej strony na Podlasiu z roku na rok mam coraz więcej przyjaciół, coraz lepiej znam te tereny i dorastam do tego, żeby były one tłem mojej piątej książki.
14 listopada – wieczór autorski w Bibliotece Publicznej w Świebodzinie.
Ucieszyłam się z obecności na spotkaniu Zosi Mąkosy – Laureatki Lubuskiego Wawrzynu Literackiego 2017. Skorzystałyśmy z okazji, by wymienić się egzemplarzami swoich książek.
Powinnam znów wyrazić zachwyt starannym przygotowaniem spotkania przez organizatorów i pełnym zrozumienia i szczerości kontaktem z uczestnikami. Uważam, ze ukazują to zdjęcia.
13 listopada 2019 wieczór autorski w WiM Bibliotece Publicznej im. Zygmunta Herberta w Gorzowie Wielkopolskim.
W Bibliotece Herberta w Gorzowie spotkałam się z serdeczną gościnnością organizatorów. Zaopiekowała się mną Ewa Pisula. Na spotkaniu autorskim wywiązała się bardzo budująca i rzeczowa dyskusja.
13 listopada spotkam się z czytelnikami w WiM Publicznej Bibliotece im. Zbigniewa Herberta w Gorzowie Wielkopolskim, natomiast następnego dnia 14-go mam wieczór autorski w Bibliotece Publicznej w Świebodzinie. Na oba spotkania serdecznie zapraszam.
Prowadzący spotkanie Tomasz Małek wykazał się doskonałym zrozumieniem przeczytanych moich książek i umiał odgonić moją tremę. Takich prowadzących życzę wszystkim autorom.
Zdjęcia z poniższej galerii pochodzą z zasobów Miejskiej Biblioteki Publicznej w Nowej Soli.
Bardzo miłe spotkanie z czytelnikami miałam w Bibliotece Publicznej w Łosicach. Poprowadził je Łukasz Wawryniuk. Zdjęcia zrobił Włodzimierz Markiewicz. Obydwóm serdecznie dziękuję.
Serdecznie zapraszam.
W numerze 40 (1148) 2019 tygodnika „Co słychać” ukazał się tekst Redaktora Naczelnego Zbigniewa Piątkowskiego a na You Tube film
Życie w dosycie
Tak więc spotkaliśmy się z
powodu pisania, a szczególnie literackiego pisania, bo tutaj w
Mińsku i w okolicach tych pisarzy i poetów nie za wiele.
A jeśli już piszą to się ukrywają. Halina Grochowska –
Ślązaczka z urodzenia i Podlasianka z wyboru – miała marzenie o
pisaniu od zawsze, choć rozsądni rodzice nakierowali ją na
technikum, a później na politechnikę. Pracując w zawodzie
elektryka cały czas myślała, kiedy wreszcie zacznie pisać…
Jako
kobieta niezależna finansowo nie liczy na żaden zarobek. Może
sobie pozwolić na ryzyko włożenia wysiłku bez zapłaty, choć
miło byłoby coś sprzedać.
Może te książki
wzięły się z tej miłości? – Może coś w tym jest, ale na
pewno wzięły się ze spokoju. Jeżeli ma się ważne problemy
rozwiązane, to zacznie się pisać. Właśnie chodzi o pokój z
własnym kluczykiem i święty spokój.
A co z
weną? Twierdzi, że nic za darmo, bo wenę trzeba
zdobyć. To nie jest żadna tajemnica. Na wenę potrzebny jest nawyk
codziennej pracy – najlepiej o jednakowych godzinach w jednakowym
miejscu i kilka tygodni przeganiania lenia, czyli siadania do
pracy.
– Siadam, ale przejrzę sobie internet,
zobaczę co w programie telewizyjnym, zobaczę to, może gdzieś
zadzwonię… – wątpię w takie rozwiązanie.
– To
są pułapki, sama w nie wpadam. Lepiej więc wszystko wyłączyć i
pisać.
Pani Halina wydała trzy tomy
powieści i wszystkie na P, czyli Pokłon, Poklask i Poprawiny.
Tytuły nie są obojętne przede wszystkim semantycznie i
znaczeniowo. W pierwszej oddała pokłon osobom, które
były rodzicami od razu po wojnie i miały wyjątkowo ciężko.
Poklask
to liceum okresu stalinowskiego, kiedy większy szacunek miało kółko
studiowania życiorysów Bolesława Bieruta i Stalina niż kółko
szachowe.
W Poprawinach zaś chciała dać satysfakcję
czytelnikom, którzy bardzo często pytali się o dalsze losy
wymienianej i w jednej i drugiej książce Zuzi. Więc trzecia część
jest lekko romansowa, bo opisująca związek dziewczyny z miasta z
chłopakiem z PGR-u.
Nie zamierza na tym przestać. W najbliższym planie ma dwie książki. Będzie pisała, choć się nie opłaca. Może dlatego, by poczuć wielką wewnętrzną satysfakcję. Zwłaszcza wtedy, gdy ma kontakt z czytelnikami, którzy przeczytali i zrozumieli…
Z przyjemnością znowu wzięłam udział w Narodowym Czytaniu Nowel Polskich
Mam za sobą Lubuski Czwartek Literacki, który odbył się 16-go maja w Zielonej Górze. Jeszcze dzisiaj jestem pod wrażeniem wspaniałej atmosfery i staranności z jaką przygotowano imprezę. Uważam że zamieszczone zdjęcia też o tym świadczą. Należą one do zbiorów Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki
Publicznej im. Cypriana Norwida w Zielonej Górze
16 maja w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im.C.Norwida Bibliotece im K.C. Norwida w Zielonej Górze odbędzie się mój Czwartek Lubuski
Zapraszam serdecznie na16 maja, na godz. 18.00, do Klub Pro Libris im. Andrzeja K. Waśkiewicza
Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. C. Norwida, aleja Wojska Polskiego 9, 65-077 Zielona Góra, Polska
Wypowiedź Przewodniczącego Kapituły Konkursowej 25 Lubuskiego Wawrzynu Literackiego prof. Jerzego Madejskiego zamieszczona w pierwszym tegorocznym numerze Pegaza Lubuskiego może okazać się dla mojego pisania przełomowa. W powyższym numerze można przeczytać obszerny fragment nagrodzonych „Poprawin”.
Miło rozmawiało się z Panią Redaktor Tygodnika Siedleckiego Anetą Abramowicz na temat nagrody dla powieści „Poprawiny” i trudów pisania po 60 – tym roku życia….Zobacz więcej
Pierwszy wywiad na temat Lubuskiego Wawrzynu Literackiego przeprowadził ze mną Pan Redaktor Krzysztof Czarnecki z Gazety Podlasia . Dziękuję
Otrzymałam od Mojego Wydawnictwa bardzo kolorową i radosną laurkę. Jest ona jakby obrazkiem z kolorowego snu. Ślicznie dziękuję!
8 marca
w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Mordach jednego wieczoru odbyła się impreza z okazji Dna Kobiet i Dnia Mężczyzn. Poza pokazem spektakli teatralnych, kabaretów, recytacji i chórów, także dla mnie znalazło się miejsce w programie imprezy. Poproszono mnie o pochwalenie się moim Lubuskim Wawrzynem Literackim. Zrobiłam to bardzo chętnie, bo właśnie w M-Goku Mordy zawsze otrzymywałam najwięcej wsparcia dla mojego pisania.
28 lutego
na uroczystej gali w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Cypriana Norwida w Zielonej Górze (moim ukochanym rodzinnym mieście trzymałam za moją powieść „Poprawiny” Lubuski Wawrzyn Literacki.
21 luty Grodzisk Mazowiecki
Spotkanie ze słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku Grodziska Mazowieckiego odbyło się w sali kinowej Domu Kultury. Jej wielkość nie przeszkodziła w wytworzeniu się swojskiej, kameralnej atmosfery
Dziękuję organizatorom spotkania w Saloniku Literackim za zaopiekowanie się i stworzenie miłej atmosfery sprzyjającej szczerej i ciekawej dyskusji. Więcej przeczytasz tutaj
Znów, tak jak ponad trzy lata temu mam gościć w SALONIKU LITERACKIM Biblioteki im. Jana Rumla Dzielnicy Praga Południe w Warszawie
Trzy niezapomniane listopadowe wieczory pod rząd spędziłam w „mojej bibliotece” – Miejsko – Gminnej Bibliotece Publicznej im. Ireny Ostaszyk w Mordach.
21 listopada natomiast zebraliśmy się w bibliotece uczcić kończący się już uchwalony przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej rok Zbigniewa Herberta.
https://mordzkieoko.wordpress.com/
Dwa dni po moim spotkaniu autorskim byłam na Imieninach u Ireny ze śpiewami, występem grupy Babie Lato i projekcją filmu Zbigniewa Piątkowskiego ” Wierna córa Podlasia”.
Pierwsze spotkanie z czytelnikami poświęcone mojej trylogii („Pokłon:, „Poklask” i „Poprawiny” odbyło się w mojej Gminno-Miejskiej Bibliotece Publicznej im.Ireny Ostaszyk w Mordach. Będę ten wieczór pamiętać
NARODOWE CZYTANIE „PRZEDWIOŚNIA” W MORDACH 8 września 2018 r.
W kolejnym święcie narodowego czytania z satysfakcją raz wzięłam czynny udział.
Pierwszy wywiad dotyczący „Poprawin” udzieliłam Panu Krzysztofowi Czarneckiemu.13
Dla przeczytania dalszego ciągu tekstu kliknij tutaj Tekst w Gazecie Podlasia
Biblioteka w moim Czepielinie ma już 35 lat
Miałam zaszczyt być na jej uroczystym przyjęciu urodzinowym.
Warszawskie Targi Książki
Miło mi przeczytać pierwszy raz publicznie wymieniony tytuł mojej trzeciej, będącej dopełnieniem trylogii książki zatytułowanej „Poprawiny” . Poniżej przytoczyłam wpis z listy wydarzeń dziewiątych Warszawskich Targów Książki .
11.40–12.10 | Halina Grochowska Spotkanie z autorką książek „Pokłon”, „Poklask” i „Poprawiny” Organizator: Wydawnictwo NOVAE RES Miejsce: stoisko 82/D12 |
21 marca 2018r. Wykład na temat PRL- owskiej przeszłości w moim „Pokłonie” i „Poklasku” na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Piasecznie.
Bal charytatywny Wschodniej Izby Gospodarczej
Tak, jak rok temu miałam okazję udzielić się charytatywnie. Tym razem, jako jeden z gości III ej Gali Biznesu Wschodniej Izby Gospodarczej śledziłam na niej aukcję przedmiotów , wśród których, były egzemplarze moich, dotychczas wydanych książek – ” Pokłonu” i „Poklasku”. Wylicytowana kwota wydała mi się tak wysoka, że nabrałam ochoty napisania następnej czwartej. Moja trzecia książka ” Poprawiny” jest już na ostatnim etapie procesu wydawniczego i niebawem ją zaprezentuję.
Jako autorka „Marcowego strychu” zostałam laureatką XV Konkursu ZLP im. A.K. Waśkiewicza. To był piękny wieczór.